Bądź na bieżąco

Aktualności

Zakopane: obóz wędrowny


Góry są miejscem, które zawsze przyciągały tysiące młodych ludzi. Chyba każdy młody człowiek pragnie tego by „pomęczyć się" trochę na szlaku i odebrać swoją nagrodę na szczycie – możliwość podziwiania pięknych widoków i przekonanie samego siebie o swojej sile i wytrzymałości. Jednak najważniejsza jest satysfakcja po „pokonaniu” takiego kolosa, jakim jest np. Giewont czy Kopa Kondracka. By więcej młodych ludzi mogło odebrać na szczytach swoje „nagrody” w dniach 17 – 23 sierpnia księża marianie zorganizowali obóz wędrowny po Tatrach.

 

Na Zoniówkę w Zakopanem (bo tutaj mieliśmy swoją bazę) zjechało się 10 chłopców z miejscowości takich, jak: Licheń, Grudziądz, Nowy Sącz, Pomiechówek, czy Leszno.

 

Nasze apetyty na chodzenie po górach rozbudziła jeszcze bardziej pogoda, gdyż przez cały czas trwania obozu było bardzo słonecznie. Wszyscy byli spragnieni górskich wrażeń. Wrażenia te miał zapewnić nam ks. Zbyszek Borkowski MIC (duszpasterz powołań), który był zarówno kierownikiem obozu jak i duchowym przewodnikiem. Pomagał mu w tym br. Krzysiek Goral MIC, który wykonywał „czarną robotę”, gdyż jednym z jego zadań było ustalanie naszych dyżurów w kuchni, a także budzenie uczestników obozu wędrownego.

 

Większość dni spędzonych w Tatrach wyglądała bardzo podobnie. Każdy dzień zaczynaliśmy od jutrzni, następnie była msza święta, potem był czas na śniadanie, gdzie - oprócz napełniania naszych brzuchów - przygotowywaliśmy sobie prowiant do wyjścia w góry. Zwarci i gotowi rozpoczynaliśmy wędrówkę. Zdobyliśmy kilka bardzo ciekawych szczytów, takich jak: Wielki Kopieniec, Nosal, Giewont, Kopa Kondracka, czy Kasprowy Wierch. Oprócz tego byliśmy w Dolinie Pięciu Stawów, gdzie mieliśmy możliwość podziwiania widoków nad Wielkim Stawem, Morskim Okiem, czy Czarnym Stawem. Maszerowaliśmy również Doliną Kościeliską, skąd udaliśmy się nad Smreczyński Staw, by tam trochę odpocząć. Wielką radość sprawiły nam jaskinie: Mroźna i Smocza Jama. Nasze wędrówki obfitowały w wiele ciekawych przygód. Jedną z takich zaskakujących sytuacji było spotkanie z niedźwiedzicą z dwoma miśkami. Na całe szczęście zwierzęta te nie były zbytnio zainteresowane naszymi osobami, więc bez problemów dotarliśmy do domu. Kolejną przygodą była pomoc rannej turystce, gdzie „zimną krwią” i skutecznością działania wykazał się Adrian i ks. Zbyszek.

 

Po powrocie z naszych górskich wycieczek czekała na nas zawsze smaczna kolacja. Po niej następowała „walka” o prysznice. Każdy dzień kończyliśmy nieszporami, po których oglądaliśmy dobrą komedię lub inny wartościowy film.

 

Kończąc tę relację chciałbym podziękować w imieniu uczestników obozu wędrownego państwu Janinie i Franciszkowi Kapacom (którzy już nie po raz pierwszy gościli mariańską młodzież) za smaczne posiłki, za noclegi, za domową atmosferę. Podziękowania należą się także oczywiście ks. Zbyszkowi, który jak zawsze był dobrze przygotowany na każdą sytuację. Dziękujemy za opiekę, jaką otoczył naszą grupę i za to, że wszystko tak dobrze zaplanował. Oczywiście nie możemy zapomnieć o głębokim ukłonie w stronę br. Krzysztofa. Pomagał nie tylko ks. Zbyszkowi, ale także i nam, uczestnikom. Pomoc ta była bardzo trudna, gdyż nie zawsze jedna pobudka wystarczyła, by wszyscy wstali i na czas zeszli do kaplicy na jutrznię.

 

Myślę, że większość z nas miło będzie wspominać obóz wędrowny. Mam też nadzieję, że wszyscy jeszcze kiedyś wrócimy wspólnie w góry.

 

Wojtek  Mikszuta
uczestnik obozu

 

Zobacz galerię zdjęć dla tego wydarzenia