Męczennicy czasów sowieckich

Aktualnie toczy się proces beatyfikacyjny trzech mariańskich kandydatów na ołtarze. Są to: Łotysz, ks. Mendriks Jan i dwaj kapłani białoruscy ks. Fabian Abrantowicz i ks. Andrzej Cikoto. Stanowią oni nowy typ męczenników. W XX wieku teolodzy i kanoniści  wypracowali nowe koncepcję męczeństwa, „ex aerumnis carceris”. Termin ten oznacza śmierć męczeńską, czasem powolną, z powodu udręk, wycieńczenia, prześladowań w więzieniu czy łagrze. Nie była to śmierć nagła w jednej chwili, czyli nie było bezpośredniego mordu za wiarę. Ważna była gotowość na przyjęcie śmierci jako wyraz najwyższej wiary i ponoszone na tej płaszczyźnie cierpienie które prowadziło do śmierci.



Ks. Fabian Abrantowicz
w latach 1928-1939 był ordynariuszem wsch. obrządku na całe Chiny z siedzibą w Harbinie. Był to człowiek dużej kultury, ogromnej wiedzy i mocnej wiary. W 1939 r. przyjechał do Polski na urlop. Po odwiedzeniu Lwowa, gdy wybuchła wojna, starał się nielegalnie przez granicę radziecko-niemiecką przedostać do Polski. Przechwycony przez NKWD został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Japonii i Watykanu. Prowadzono przeciwko niemu ciężkie śledztwo połączone z wyrafinowanymi torturami, doprowadziło go do śmierci, która nastąpiła 2 stycznia 1946 r. w więzieniu na Butyrkach.



Ks. Andrzej Cikoto
, jego następca na urzędzie ordynariusza w Harbinie został aresztowany 22 grudnia 1948 r. i oskarżony przez władze radzieckie o zorganizowanie grupy terrorystycznej w Harbinie. Ciężkim śledztwem chciano go złamać i zmusić do apostazji z Kościoła katolickiego, proponując mu stanowisko prawosławnego metropolity w Mińsku. Po zdecydowanej odmowie, pomimo ciężkich chorób i cierpień, był szykanowany w łagrach. Zmarł 13 lutego 1952 r.


Męczeństwo ks. Jana Mendriksa było swoiście rozłożone w czasie. W 1942 r. odmówił chrześcijańskiego pogrzebu Łotyszowi, zdrajcy, konfidentowi Gestapo, zabitemu przez łotewskich partyzantów, który znany był ze swego grzesznego życia  i nawet przed śmiercią nie okazał cienia skruchy. Gestapo skazało ks. Mendiksa na karę śmierci ale wyroku na nim nie wykonano i przebywał w więzieniu do końca wojny.

Po przyłączeniu Łotwy do ZSRR, za swą odważną postawę wobec Niemców został przez NKWD zwolniony z więzienia. Dopóki włada sowiecka na Łotwie nie umocniła się Mentriks mógł jawnie duszpasterzować. Jednak solą w oku dla nowych władz była jego gorliwa działalność, duszpasterstwo i odważna obrona wartości chrześcijańskich. W 1950 r. 25 października został aresztowany i oskarżony „o organizowanie band i agitację antyradziecką” i zesłany na dziesięć lat do z najsurowszych, karnych łagrów w Workucie, na Syberii, gdzie pracował w kopalni węgla kamiennego. W łagrze cieszył się poważaniem i szacunkiem jako człowiek, współwięzień a jeszcze bardziej jako świątobliwy kapłan. W ogromnej tajemnicy spełniał posługę kapłańską; spowiadał, udzielał Komunii świętej a czasem przy sprzyjających okolicznościach odprawiał mszę świętą. Po śmierci Stalina w 1953 r. więźniowie oczekiwali i domagali się polepszenia warunków pracy i życia a także zwolnienia z łagru. Kiedy ich postulaty zostały zignorowane, wśród zesłańców wybuchł strajk. NKWD wezwało wojsko, aby go zbrojnie stłumić.

Tak bohaterską postawę ks. Jana opisał świadek: „Zaświtał dzień 1 sierpnia, krwawy dzień, w którym na nasz łagier spadł miecz śmierci. Ks. Mendriks przyjął Komunię świętą. Powiedział, że jest przygotowany na wszystko. Przygotowując się do udzielenia mi Komunii świętej, chwilę się zastanawiał i potem polecił mi spożyć wszystkie komunikanty, które miał przy sobie. Płacząc ze wzruszenia przyjąłem Komunię świętą na sposób wiatyku. Przyniosłem dla księdza fartuch i błagałem by pozostał w ambulatorium jako sanitariusz. Nie zgodził się, mówiąc, że jako kapłan ma obowiązek, być tam, gdzie ludzie umierają, aby ratować ich dusze. Oddał mi kapłańskie przybory i polecił mi je chronić, jeśli pozostanę przy życiu. Te relikwie troskliwie ochraniałem przez  24 lata. Ks. Jan pożegnał się ze mną po bratersku i poszedł na linię ognia. Było to ostatnie pożegnanie. Bo uważał, że powinien być razem z więźniami, aby ich przygotować na śmierć. Padła seria z automatów i stojący w pierwszej linii więźniowie padli bez życia. Wśród nich znajdował się ks. Mendriks Zginął 1 sierpnia 1953 r. Według zeznania świadków w ostatnim momencie rozgrzeszał umierających wypowiadając po łacinie słowa absolucji umierających. Dla wszystkich był drogim i świętym kapłanem”.