Bądź na bieżąco

Aktualności

Kazachstan: Duszpasterska codzienność: buran na drodze i stada koni obok


U nas już wiosna zbliża się wielkimi krokami: drzewa i krzewy zaczynają puszczać pąki, o poranku słychać już odgłosy wiosennych ptaków, słońce niekiedy mocniej grzeje, a w dalekim Kazachstanie zima jeszcze w pełni. Nasi bracia posługujący w Karagandzie i Tajyszy pracują nadal w zimowej aurze. Mają jednak nadzieję, że i do nich niedługo zawita wiosna. Dzielę się z nami tym, co towarzyszy ich codziennej czy raczej coniedzielnej posłudze.
W drodze do odległej 30 km kaplicy najpierw walka o przetrwanie - buran, czyli silny i porywisty wiatr, typowy dla środkowej i południowej Syberii, choć można go spotkać także po "naszej" stronie Uralu na stepach Ukrainy. Może trwać kilka dni, a siła wiatru dochodzi do 24-34 m/s (85-120 km/h). Jednocześnie jest to wiatr ciepły, więc przy wszystkich dolegliwościach wynikających z siły podmuchów, ludzie się cieszą, że wieje buran. Jest zdecydowanie cieplej, tylko -3 C.


Jazda w burzy jest niełatwa. Nic nie widać, zaspy i zawieje czynią podróż niebezpieczną. Dłuższe trasy są niekiedy po prostu zamknięte. Kiedy jednak nastaje cisza i poprawia się widoczność, można przy drodze zauważyć stada koni, spokojnie pasących się na stepie pokrytym śniegiem, cierpliwie szukających pod śniegiem korzonków. Przy koniach daje się zauważyć pasterzy, równie cierpliwie znoszących trudy zimowej aury...