Bądź na bieżąco

Aktualności

Dzięki Bogu jestem zakonnicą


„Mam takie osobiste przekonanie, że wszystko co ważne w życiu zaczyna się od ślubu. Sam Pan Jezus w Kanie Galilejskiej też zapoczątkował swoje objawienie światu od dnia zaślubin, w atmosferze radości i szczęścia. W Grąblinie w dniu pierwszych ślubów też otrzymaliśmy z tej okazji, dzięki hojności Pana Jezusa, wiele łask i dużo radości w Duchu Świętym” - mówiła s. Maria...
Siostra Maria od Pojednania w Chrystusie złożyła swoją pierwszą profesję zakonną (pierwsze śluby) 23 stycznia 2022 roku w klasztorze Sióstr Anuncjatek w Grąblinie. Tego dnia, zakon, założony w 1501 roku przez św. Joannę de Valois (Joannę Francuską), a który w Grąblinie, miejscu pierwszych objawień Matki Bożej Licheńskiej, pojawił się w 2009 roku, wspominał Zaślubiny Najświętszej Maryi Panny ze Świętym Józefem.

Siostra Maria od Pojednania w Chrystusie swoje śluby złożyła na ręce Siostry Marii od Błogosławieństw OVM będącej Matką Służebnicą czyli przełożoną klasztoru sióstr w Thiais (Francja). Siostry z Grąblina podlegają właśnie tej przełożonej. Uroczystość pierwszej profesi odbyła się podczas Mszy świętej, której przewodniczył i wygłosił okolicznościową homilię ks. Sławomir Homoncik MIC – wiceprowincjał Marianów w Polsce. Mszę koncelebrowali ks. Jarosław Hybza MIC – spowiednik sióstr oraz ks. Marcin Hołuj z Zielonki – miejsca, z którym związana była Siostra Maria przed wstąpieniem do zakonu. W uroczystości uczestniczyła najbliższa rodzina neoprofeski oraz zaprzyjaźnieni z nią i grąblińskim klasztorem Sióstr goście, w tym świeccy karmelici z Konina tworzący zespół muzyczny Hortus Dei.

Siostra Maria od Pojednania w Chrystusie tak opisuje swoją drogę powołania:

Urodziłam się w Brzozowie. Pochodzę z prostej rolniczej, wierzącej, wielodzietnej rodziny z Podkarpacia. Z miejscowości, której w latach mojej młodości bardzo często nie umieszczano na mapie.  A jest to malownicza wieś Witryłów, położona nad Sanem, w granicach Pogórza Dynowskiego. Jestem w kolejności siódmym dzieckiem w rodzinie, szóstą najmłodszą córką. Pomimo rodziny rozbitej, zranionej chorobą alkoholową, targanej trudnymi warunkami materialnymi i środowiskowymi całą dziewiątkę rodzeństwa Pan Bóg wyprowadził na dobre drogi. Zawdzięczamy to niezaprzeczalnie dzielnej mamie, która wiernie każdego wieczora zbierała nas wszystkich razem na wspólny pacierz. Zaraz po maturze wyjechałam do Warszawy do pracy i na studia. Tutaj przeżyłam kilkanaście lat.
W młodości modliłam się gorliwie o powołanie zakonne dla swojej siostry, która szczęśliwie wyszła za mąż i teraz jest mamą trójki dzieci. Natomiast ja miałam zawsze tylko jedno pragnienie: założenia rodziny wielodzietnej i świętej! To był mój program na życie, na ewangelizowanie całej rodziny, wszystkich sąsiadów i znajomych szerokiego zasięgu. Jednak pomimo niestrudzonych długoletnich starań w poszukiwaniu bratniej i wierzącej męskiej duszy, i to zarówno w Polsce jak i za granicą. Trafiłam na dwuletnie studia podyplomowe do Instytutu Nauk o Rodzinie w Łomiankach (tuż po świadomym zawierzeniu swojego życia i przyszłości Niepokalanej Maryi na Jasnej Górze). I tam oświecona kompleksową edukacją o rodzinie, odkryłam, czym naprawdę jest piękno Bożego pomysłu dla człowieka na życie w rodzinie. Tak zatem, będąc już profesjonalnie przygotowaną do założenia rodziny, odnalazłam ścieżkę do jakiegoś nieznanego mi zupełnie Grąblina. Za namową znajomej ze studiów przyjechałam na kilka dni odpoczynku od hałaśliwej Warszawy do Sióstr Anuncjatek. Pierwsze wrażenie było mało sympatyczne, ponieważ akurat był to czas burzowy, trudno było spokojnie spacerować po lesie, a spacer do Lichenia skończył się sprintem powrotnym do klasztoru przed kolejną zbliżającą się burzą. Po tym pobycie wróciłam jednak do Warszawy umęczona.
Rok później znowu przyjechałam do Grąblina z tą samą znajomą na tydzień, aby w spokoju przygotować się od egzaminów końcowych naszych studiów nad rodziną. Koniecznym było przeczytać kilka encyklik i adhortacji, których nie da się czytać tak zwyczajnie w metrze czy tramwaju w Warszawie. Tutaj, w ciszy klasztornej podczas lektury książki „Miłość i odpowiedzialność” Karola Wojtyły, na fragmencie  wyjaśniającym, czym jest powołanie człowieka, zatrzymałam się głęboko przejęta faktem, że Pan Bóg cały czas czeka na moją odpowiedź. Dotarło do mnie, że tyle lat nie dał mi męża, bo ma dla mnie inną propozycję. No i tak oto przez rozum do serca dotarło zaskakujące zaproszenie Boga i wszystko się zmieniło. Uśmiecham się dzisiaj, że tak się zachwyciłam rodziną na studiach, że poszłam do zakonu.
Odkrywanie powołania zakonnego przypadło na czas, kiedy niczego mi nie brakowało. Miałam spokojną pracę w banku, którą bardzo lubiłam, znajomych, wspólnotę, niezależność, lubiłam takie światowe życie. Miałam wtedy już prawie 37 lat i bałam się, że już za późno na myślenie o zakonie. Ku mojemu zaskoczeniu Siostry Anuncjatki zaprosiły mnie na czas próby w Klasztorze w Grąblinie. Sprawnie pozamykałam swoje, dzięki Bogu, proste życie bez zbędnych zobowiązań i podjęłam wyzwanie! Dzisiaj mogę z radością powiedzieć: Dzięki Bogu jestem zakonnicą!  To takie późne powołanie, ale Pan daje swoją obietnicę na starość: „Zasadzeni w domu Pańskim rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga. Wydadzą owoc nawet i w starości, pełni soków i zawsze żywotni, aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy, moja Skała, nie ma w Nim nieprawości” (Ps 92,14-16).
A sam Zakon Sióstr Anuncjatek, mam wrażenie, że nie ja wybrałam. Po prostu Pan mnie tutaj przyprowadził przez Maryję, bo to jest przecież, jak sama nazwa wskazuje, Zakon Najświętszej Maryi Panny. Kiedy zapoznałam się z Regułą zakonu, jego charyzmatem, miałam wewnętrzne przekonanie, że to jest kierunek rozwoju w miłości właśnie dla mnie. A poza tym „tam gdzie się jest powołanym, tam nie tylko trzeba ukochać kogoś, ale i „dać siebie z miłości” – tak pisał Karol Wojtyła i te słowa we mnie pracują, właśnie tutaj, w Zakonie Anuncjatek, gdzie mamy naśladować życie Maryi.

Siostra Maria od pojednania w Chrystusie na pamiątkowych obrazkach przedstawiających zaślubiny Maryi z Józefem umieściła tekst pięknej modlitwy:
„Najświętsza Maryjo Panno i święty Józefie! Przez dzisiejsze najczystsze zaślubienie Wasze uproście nam u Jezusa czyste serca i myśli zbawienne, abyśmy Was w czystości, pokorze i świętości naśladując, stali się godnymi zażywać nieskończonej radości w Królestwie niebieskim. Amen”.