Bądź na bieżąco

Aktualności

Rosica, BY: 76. Rocznica męczeństwa Błogosławionych Antoniego i Jerzego, prezbiterów


Ponad 1500 osób poniosło śmierć w płomieniach podczas dwudniowej "pacyfikacji" - systematycznego mordu, jakiego dokonały 17 i 18 lutego 1943 roku oddziały SS w Rosicy na Białorusi. Wraz z mieszkańcami tej i okolicznych miejscowości na śmierć poszli mariańscy kapłani, mimo iż oferowano im wolność.

Czasy były coraz bardziej niespokojne. Początkowe sukcesy inwazji niemieckiej zamieniły się w wojnę pozycyjną, a po klęsce 2 lutego 1943 r. pod Stalingradem w powolny odwrót ze Związku Sowieckiego. Niepowodzenia Niemców na froncie uaktywniły rosyjską – sowiecką – partyzantkę na zapleczu. Niemcy reagowali coraz bardziej brutalnie, często stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej, której ofiarą padali mieszkańcy całych wiosek…

Już pod koniec 1942 r., jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, zaczęły się pojawiać pierwsze sygnały o niemieckich akcjach odwetowych. Pozyskano je m.in. w domu mariańskim w Drui. W okolicy gromadziły się oddziały wojskowe. Przełożony klasztoru marianów i matka generalna eucharystek (7 z nich przebywało w Drui) przez br. Henryka Tomaszewskiego MIC, mariańskiego kleryka, poprosili misjonarzy w Rosicy o powrót zza Dźwiny, do Drui. Ci nie wyrazili zgody…

W lutym rozpoczęła się niemiecka akcja pacyfikacyjna Winterzauber (pl. Czar Zimy), dowodzona przez Wyższego Dowódcę SS i Policji na froncie północnym i w Komisariacie Rzeszy Ostland, SS-Obergruppenführera Friedricha Jeckelna (stracony w 1946 w Rydze).

Gdy niemiecka akcja pacyfikacyjna – pamiętajmy, było to tuż po klęsce Niemców pod Stalingradem – stała się nieuniknioną, gdy Niemcy zajęli w Drui klasztor, zmuszając marianów do jego opuszczenia, i instalując w nim swój sztab, do Rosicy udał się kleryk Henryk Tomaszewski, ale ani eucharystki, ani o. Antoni, ani znający białoruski o. Kaszyra nie chcieli opuścić swojej owczarni…

14 lutego1943 r. br. Henryk otrzymał ostateczną odpowiedź i opuścił misjonarzy. Ostatnią rozmowę z o. Antonim odbył tego dnia - była to niedziela - w Dryssie, najbliższym Rosicy miasteczku rejonowym (gdzie nie było kapłana i o. Antoni przyjechał tam, by odprawić Mszę św.): „Ja muszę [do Rosicy] wrócić. Tam są ludzie. I prócz tego zostawiłem w kościele Przenajświętszy Sakrament. Nie mogę dopuścić, by Go znieważali. Tam też jest ojciec Jerzy. Jak mogę go zostawić w takim nieszczęściu?” – powiedział o. Antoni na pożegnanie…

16 lutego 1943 r. Niemcy, wspomagani przez szczególnie zbrodnicze, ochotnicze jednostki łotewskie [...], otoczyli Rosicę. Kolejno palono domostwa, dom po domu. Nad wsią rozciągnęła się czerwona łuna…

Mieszkańców zagoniono do kościoła.

W świątyni o. Antoni i o. Kaszyra przygotowywali wiernych na śmierć. Udzielali sakramentów: Komunii św., Spowiedzi, chrzcili dzieci, błogosławili… Także prawosławnym, od których przyjmowali wyznanie wiary…

Panował „zadziwiający”, jak to któryś ze świadków zapamiętał, spokój. Modlono się głośno, śpiewano pieśni, w które włączały się nawet najmniejsze dzieci…

Inny ze świadków zapamiętał słowa o. Antoniego: „Nie płaczcie” – miał mówić do przerażonych – „Pan Bóg żąda od nas ofiary, ofiary naszego życia. Musimy to życie złożyć u Jego stóp. Jedna krótka chwila i życie wieczne nas czeka. A ja was zapewniam wobec Boga, który tu z wami jest w kościele, zapewniam was w Jego imieniu, że jeśli przyjmiecie Jego wolę, otrzymacie Niebo […]. Do widzenia w Niebie!”.

Księża próbowali rozmawiać z Niemcami. Pewien sukces osiągnęli: udało się uzyskać uwolnienie sióstr eucharystek, które zaczęły piec chleb dla uwięzionych, i dla sztabu niemieckiego zainstalowanego na plebanii.

Sami też mogli wychodzić z kościoła: nie uciekali, ale nieśli przetrzymywanym pożywienie i wodę. W pewnym momencie Niemcy zażądali, by kapłani wyjechali z Rosicy. W odpowiedzi usłyszeli: „Jeżeli ich [ludzi] zwolnicie to i my wrócimy z nimi do domu, a jeżeli nie, to i my chcemy pozostać z nimi i nie zostawimy ich”…

Wszechmogący Wieczny Boże,
Ty obdarzyłeś łaską męczeństwa
błogosławionych Antoniego i Jerzego,
którzy w chwili zagrożenia życia
okazali ducha miłości i gorliwości pasterskiej,
przyjmując śmierć z braćmi.
 
Daj nam za ich wstawiennictwem
łaskę miłości i męstwa,
aby nasza codzienna służba bliźnim
przyczyniała się do budowania Kościoła
i doprowadziła nas do wiecznej radości świętych.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen